Pusta noc - страница 2

стр.

Czując zimny pot na czole i plecach, Piotr szybkim krokiem ruszył przed siebie. Doskonale wiedział, w którym kierunku iść. Dłoń trzymająca latarkę trzęsła się niczym w febrze. Dopiero po chwili mężczyźnie udało się skierować strugę światła na grób. Zastał tam okropny bałagan. Kwiaty leżały rozrzucone dookoła, częściowo przysypane ziemią. A w samym środku kopca znajdowało się niewielkie wgłębienie.

– Jezu Chryste. – Piotr przeżegnał się, nerwowo wodząc wzrokiem po otoczeniu. – Gdzie jesteś? – szepnął. Z jego ust ulatywały kłęby pary.

Piotr usłyszał szelest. Odwrócił się błyskawicznie, ale nic nie zobaczył. Miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z klatki piersiowej. Właśnie zdał sobie sprawę z tego, że stojąc samotnie między grobami, stanowi nadzwyczaj łatwą ofiarę.

Nie zważając na to, że przydeptuje rozrzucone wokół kwiaty, ruszył z powrotem do stróżówki. Wiedział, że nie poradzi sobie sam z upiorem i musi wezwać pomoc.

Wyszedł już na główną aleję, gdy nagle dostrzegł kątem oka kształt wychodzący z cienia rzucanego przed jeden z wysokich nagrobków.

– Odejdź! – krzyknął Piotr, sięgając do kieszeni.

Chwycił garść ziół i cisnął nimi w zbliżający się powoli kształt. Nie ocenił jednak dobrze odległości i mieszanka opadła na ziemię.

Upiór wrzasnął rozdzierająco i rzucił się na mężczyznę.

Piotr w akcie desperacji zamachnął się prętem. Żelazo ześlizgnęło się po torsie stwora, który zawył z bólu.

– Odejdź! – krzyknął ponownie Piotr.

Upiór zasyczał i okrążył mężczyznę, nie spuszczając z niego wzroku. Piotr przełknął głośno ślinę, niemal czując, jak ostre zęby rozrywają mu szyję. Musiał wziąć się w garść, bo inaczej zginie, a wygłodniały potwór pożywi się jego krwią. Kilka razy machnął przed upiorem żelaznym prętem, ale nie wywarło to na nim większego wrażenia. Piotr ponownie sięgnął do kieszeni, natrafiając z ulgą na resztkę suszonych ziół. Tym razem dobrze wycelował i dmuchnął mieszanką prosto w gębę upiora, który zawył z wściekłości i umknął w cień. Piotr doskonale wiedział, że ten niedługo wróci. Zioła były tylko tymczasowym remedium.

Mężczyzna popędził do stróżówki tak szybko, na ile pozwalały mu roztrzęsione nogi. Zaczął przeszukiwać szuflady, co chwilę oglądając się za siebie. W końcu znalazł małą karteczkę z imieniem i numerem telefonu.

Nie mogąc opanować drżenia rąk, Piotr wykręcił numer na starym aparacie telefonicznym i z niecierpliwością wsłuchiwał się w sygnał w słuchawce.

– Tak? – Choć zdawało mu się, że upłynęła cała wieczność, w końcu usłyszał w słuchawce zaspany, dziewczęcy głos.

– Z tej strony Piotr Żak – starał się mówić spokojnie. – Potrzebuję pomocy Feliksa.

¢

Magda, słuchając relacji Piotra, natychmiast się rozbudziła.

– Feliks przyjedzie najszybciej jak się da – obiecała. – Do zobaczenia.

Rozłączyła się, pospiesznie ubrała i wyszła z pokoju. W korytarzu zwolniła kroku, nie chcąc budzić rodziców. Po co ich martwić, skoro zdąży wrócić, zanim się obudzą?

Rękoma drżącymi z zimna i emocji, wsunęła kluczyki w stacyjkę i odpaliła silnik. Droga zajęła jej mniej niż kwadrans.

Wujek mieszkał tuż za tablicą z nazwą miasteczka Wiatrołom. Jego wielki, stary i odrobinę upiorny dom stał w pewnym oddaleniu od drogi, ukryty wśród gęstych drzew i zarośli. Mimo to wielu okolicznych mieszkańców nazywało budynek domem Addamsów i z chęcią podpisałoby się pod petycją o rozbiórkę.

Magda wbiegła po betonowych schodkach, wyjęła z murku obluzowaną cegłę, pod którą znajdował się klucz i otworzyła stare drewniane drzwi. Gdy wkroczyła w ciemny korytarz, owionął ją zapach ziół zmieszany z wonią wilgoci i pleśni. Po prawdzie mogła zadzwonić do wujka, ale on przecież prawie nigdy nie odbierał telefonów. A poza tym… miała nikłą nadzieję, że zabierze ją ze sobą.

– Co ty tu robisz? – Podskoczyła, gdy usłyszała ciche syknięcie.

– Nie strasz mnie! – oburzyła się, po czym ruszyła za ciemną sylwetką do salonu.

Feliks rzadko spał w nocy. Gdy nie pracował, godzinami przesiadywał w ciemnym pokoju.

– A więc? – zapytał.

Sądząc po odgłosach, wyjął z paczki zapałkę i potarł ją o draskę. Po chwili Magda ujrzała mały płomyk, który przeniósł się na świeczkę.