Pusta noc - страница 3
– Upiór w Przyjaźni.
– Kiedy wyszedł z grobu?
Magda zerknęła na zegarek.
– Niecałe pół godziny temu.
Feliks skinął głową i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny.
– Mogę poprowadzić – zaoferowała, nie chcąc rozstawać się z kluczykami od samochodu.
– Wybij to sobie z głowy – powiedział twardo.
– Jestem lepszym kierowcą – przekonywała. – Mogę nawet zostać w samochodzie przez cały czas. Proszę.
– Z tego co wiem, jutro rano idziesz do pracy.
Magda spojrzała w ciemne oczy wujka, a potem na jego nieruchomą dłoń. Z westchnieniem żalu wręczyła mu kluczyki.
– Odwiozę cię do domu – oznajmił.
Większość drogi pokonali w milczeniu. Magda kątem oka obserwowała nieruchomą twarz wujka. Mocno zacisnął ostro zarysowaną szczękę, a jego oczy badawczo wpatrywały się w drogę. Niczego się nie bał, nigdy nie krzyczał i nie okazywał zdenerwowania, a także rzadko się uśmiechał, nie wspominając o prawdziwym, szczerym śmiechu. Ale Magda i tak go kochała i podziwiała za to, co robił. Zawsze był gotów ratować innych, nawet ryzykując własnym życiem. I nie miał pretensji, że prawie nigdy nie dziękowano mu za dobrze wykonaną pracę. Jego zajęcie było niewdzięczne, ale nie narzekał, tylko robił swoje.
– Wujku… – zaczęła dziewczyna.
– Nie, Magdaleno, to jest zbyt niebezpiecznie – odparł, nawet na nią nie patrząc.
– Ale…
– Nie zabiorę cię na cmentarz, gdzie grasuje upiór. A teraz idź spać. Możesz mnie odwiedzić po południu.
Magda wygramoliła się z samochodu.
– Jakbym mogła teraz zasnąć – mruknęła pod nosem.
Z żalem spojrzała na oddalający się samochód. Nie dość, że nie wziął jej ze sobą, to jeszcze zabrał jej środek transportu. Zrezygnowana powlekła się do swojego pokoju i rzuciła na łóżko, ale przez długi czas nie mogła jeszcze usnąć.
¢
Feliks rzeczywiście nie był najlepszym kierowcą, ale w życiu nie zabrałby Magdy ze sobą na polowanie na upiora. Przez chwilę nawet pożałował, że wcześniej pokazał jej, jak radzić sobie z nawimi. Przez to wszystko wydawało jej się, że sama potrafiłaby sobie poradzić z jego pracą. A przecież było to śmiertelnie niebezpieczne zajęcie.
Wyjechał na główną drogę i wcisnął pedał gazu. Musiał unieszkodliwić upiora jeszcze tej nocy, zanim zrobi komuś krzywdę. Zerknął na zegar na desce rozdzielczej. Północ. Do świtu, kiedy upiór wróci do mogiły, pozostało jeszcze parę godzin.
Około drugiej w nocy zajechał na parking obok cmentarza w Przyjaźni. Miasteczko – pogrążone w głębokim śnie – było nieświadome niebezpieczeństwa grożącego mieszkańcom.
Feliks wyjął z bagażnika szpadel, trzy długie żelazne gwoździe oraz młotek. Cienki, ale mocny lniany sznur, tak stary, że już niemal czarny, owinął wokół prawej dłoni, sprawdzając, czy może swobodnie zacisnąć i rozprostować palce. Do kieszeni schował suszoną rutę.
Tak uzbrojony stanął przed bramą.
– Dobry wieczór – usłyszał.
Przez kraty spojrzał w szczerą twarz Piotra. Mężczyzna postarzał się, odkąd widzieli się ostatni raz, ale jego ruchy pozostały spokojne i przemyślane.
– Zobaczymy, czy będzie dobry – odparł Feliks, kiedy brama stanęła otworem. – Witaj. – Uścisnął dłoń Piotra. – A teraz prowadź do jego grobu.
– Jak tylko zobaczyłem tę mogiłę, wiedziałem, że mogą być z nim kłopoty – opowiadał Piotr, idąc przez cmentarz. – Nie zdążyłem jednak na różaniec do kaplicy, żeby mu się przyjrzeć. Może bym spostrzegł coś podejrzanego. Wybacz, zaniedbałem swoje obowiązki.
– Nie frasuj się tym.
– To tam. – Piotr zatrzymał się przy jednej ze ścieżek odchodzących od głównej alejki w ciemność.
Jednak Feliks miał lepszy wzrok niż zwykły śmiertelnik i mógł dojrzeć w oddali mogiłę, wokół której leżały porozrzucane kwiaty i wieńce.
– Dobrze. – Skinął głową. – Możesz wracać do stróżówki i grzać wodę na herbatę. Niedługo wrócę.
Feliks przez kilka sekund przypatrywał się oddalającemu się stróżowi, a potem ruszył w kierunku grobu. Pozbierał rozrzucone kwiaty i odłożył delikatnie na bok, a potem zaczął kopać, pogłębiając dziurę pozostawioną w samym środku mogiły.
Drażniło go to, że ludzie przestali zwracać baczną uwagę na upiory. Dawniej po śmierci delikwenta, w oczekiwaniu na pogrzeb, podczas trzech pustych nocy, zbierali się w domu nieboszczyka, jedli, pili i – co najważniejsze – szukali oznak, że po zakopaniu w ziemi zmarły stanie się upiorem. Teraz nie dawali już wiary tym „głupotom”, chcieli wyjaśniać wszystko naukowo i przestawali widzieć stwory, które wciąż miały się dobrze i nie przestawały gnębić żyjących.