Творчество Лесной Мавки - страница 47
Pachnie życiem.
* * *
Na ziołach krew —
to słońce spada w las,
jak złoty poraniony ptak.
To las za tobą płacze w smutny czas!
Tu każde drzewo, każdy krzak
pamięta ciebie і do ciebie woła.
Tu twoja ścieżka boli, boli…
Deszcz — ptak
Jesienny deszcz — to tylko srebrny ptak,
w samotnym niebie cicho, cicho woła.
Spokoj na ziemie, w sercu і dokoła.
Deszczowy czytam potajemny znak.
Rozprawie skrzydła, jak jedwab, ułewa —
to śiwy kruk, że ma tusiąc już łat,
w samotnym niebie o nadzieji śpiewa,
kołysze senny, mokry biały świat.
* * *
W.O.
Ludzi nie słuchaj —
ja nie umierła.
Brate moj, synie,
jak ci zostawić?
Będzię jaskołkę
pod twojim dachem,
będzię ja trawę
na twojich ścieżkach,
wiatrem łagodnym,
aniołem twojim.
Ludzi nie słuchaj —
ja nie umierła.
Dzwon
Woła dzwon,
boli dzwon.
W lesie — czarnej nocy krok,
na dzwonnicu wschodzi cudzy,
na dzwonnicu wschodzi wrog!
Niby serce, woła dzwon.
Krwi nad lasem święty dzwon.
Rwie powrozow żyły dzwon.
Winsent Wan Gog
Się chowa słońce w słonecznekach.
Śiwieje ruda głowa dnia.
Na starcze czarne dłonie ziemi,
szorstki, popękani, łagodni,
syn — słońce — rudu głowu chyli.
Jak w zł otem morzu, w słonecznekach —
aż po ramiona, aż do gardła —
samotny idzie rudy malarz.
On bol і piękność całej ziemi
umieśćił w swoje serce,
nie większe od skowronca.
* * *
Nie zobaczę wschod księżyca,
nie zatańczę z młodym deszcziem,
nie dośpiewam swojich wierszow,
gorzkich, niby czarne wino…
* * *
Ja nie zamykam swoje drzwi
ni dla żebraka, ni dla wroga.
Odwarte moje serce wam,
niech jestem glupa і bezbronna.
Ta szczerość płonie w mojej krwi —
Ja nie zamykam swoje drzwi.
Gdy śpiewa rosyjski barda
W.O.
Czerwony wiatr krzyżowych wojen.
Ten głos minęłych dawnich czasow.
Nadzieja. Bol. Pragnienie życia.
Gitary struny naprężone,
jak strzały tej odejszłej bitwy.
Poeta pod przyceliem rampu,
I spada cień, jak chore skrzydła.
* * *
Moj zielony dom
z oknem w dziwny las!
Tam gdzie gospodarz —
dobry czarodziej…
Czarnę nocę znow
szukam ścieżki tej.
Ale spada czas,
niby krew na śnieg.
Nie ma ścieżki tej,
nie znajduję dom!
Tylko stary pies,
miły rudy pies —
ach, psie łzy — na śnieg
I na moju dłoń!
Noc lesna
Gwiazda w koronce gałężia —
śpiewa bez głosu nad lasem,
śpiewa na dawniem języku,
ktory ja jedna rozumiem.
Gwiazda w koronce gałężia…
* * *
Moje słowa —
jak jagody
jarzębiny
w krwawych łzach.
Słowo jasne
spadnie w ziemiu —
czy to zroscie,
czy to zgine.
Jarzębina, jarzębina!
Mi zostanie po nich tylko
gorzecz na wargach.
Źrodło
Czerwona paproć.
Wilcka ścieżka
potajemna.
Śilniej od zmartwienia,
Śilniej od śmierci
ziemia rodzie źrodło,
dzikie źrodło
srebrno śpiewa.
Żywa woda
łaska dłoni.
Zarys morski
W białym niebie
krzyżyk ptaka.
Brzeg samotny.
Śiwe morze
psem łagodnym
liże dłoni.
Pieśń o jarzębinie
Po wrzesniu woła jarzębina,
szałona moja, młoda, dzika —
w czerwonym szalu Eurydyka,
gdy drzwal-Orfeo jej ućina.
Drżą gwiazdozbiory jagod krwawych,
za wiatrem lecią skrzydła ognia.
Zielony wiatr… W żałobne trawy
się chyli, cicha і samotna.
Weselne swięto na polanie,
zielony wiatr jak mocne wino.
Dziewanna piękna, jarzębina,
przed panem młodym na kołanach.
Kochany, zabiej! Mnie po życiu
nie żal. Nad nami, zobacz, teraz
podnosi niebo straszny wieniec —
siekieru młodego księżyca.
* * *
Gwiazdy zbładly, krzycze kogut,
czas mnie iść w daleku drogu —
w czarny las, gdzie kwiat paproci
ogniem śłepie ludzki oczy,
gdzie, jak szary cień, wilczyca
bronie mi, dąbrow caricu.
* * *
Tiniel, siostrze
Napisz do mnie list
literami srebrnego deszczu
na stronice nieba.
Odpowiem ci
szeptem opadłego liśćia,
ktore płynie po jasnym strumieniu,
niby dziecięcy papierowe okrętki,
poszukać kraj, gdzie żyje nadzieja.
Co zostanie
1
Co zostanie po mnie?
Zło czy dobro? Zmartwienie czy miłość?
Słońca wschod w ludzkiem sercu
czy noc obłąkana, drapieżna?
Bardzo chcem dobry śład pozostawić na ziemi.
Moje drzewo maliutkie wam daje nie gorzki jagody.
Nie złamujcie gałężek,
nie mowcie, że wilcki jagody,
że dusza moja czarna, nieludzska
I dzień moj to noc.
2
Co zostanie po mnie?
Czyste źrodło zaśpiewa